czwartek, 22 listopada 2012

Nowe Nowe

Przyznam się bez bicia, że już daaawno nie byłam na zakupach! Mieszkam w UK już ponad dwa miesiące i wciąż śmigam z beżową ćwiekowaną torbą, którą kupiłam w Primarku w pierwszych dniach pobytu.
Stwierdzam, że jest niezawodna i ochrzciłam ją skromnie Torbą Sezonu ;-) 
Czarna ćwiekowana kopertówka też została kupiona 2 miesiące temu w nadziei, że wyjdę gdzieś na miasto się wylaszczyć...Niestety aktualna praca i mój dość skomplikowany tryb życia pozwala jedynie na wyjście do kina, gdzie tak naprawdę mogłabym założyć sportowy dres...bo jak wiadomo, w kinie jest ciemno i nie widać NIC! Ostatnią moją nadzieją na "wyjściowy strój" są rodzinne święta, czyli: Imieniny, Urodziny, Święta BN i Święta WN. Najbliższe Urodziny wypadają w 25go listopada - w niedzielę - więc wykorzystałam to jako pretekst by wreszcie kupić sobie nowe łaszki! Tak naprawdę brak mi wszystkiego, bo pakując swoje życie w walizkę, miałam do dyspozycji zaledwie 15 kg, co dla kobiety nie znaczy nic więcej jak: BARDZO MAŁO MIEJSCA. Także wybór padł na bluzkę z Zary oraz  spodnie z Primarka, które z początku wydawały mi się infantylnym połączeniem wszystkich trendów czyli rurki, moro, ćwieki, boczny zamek w nogawkach. Jednak zmierzyłam je z ciekawości i okazało się, że pasują jak ulał!
Także wiecie już co założę dziś do pracy...;-)




top - Zara
bag, purse, pants - Primark

środa, 14 listopada 2012

Street Fashion Aberdeen



Street Fashion Aberdeen to mój nowy blog, któremu poświęciłam się po przeprowadzce do UK we wrześniu - czyli odkąd nie mam własnego fotografa. Moda fascynuje mnie na co dzień! Kiedy mijam na ulicy ciekawie ubraną osobę, wręcz nie potrafię się opamiętać i  śledzę ją spojrzeniem! Dlatego noszę ze sobą moją ukochaną cyfrówkę i cykam fotki ludziom, którzy swym wyglądem przykuwają mą uwagę. Robienie zdjęć na ulicy sprawia mi olbrzymią frajdę, a u osób fotografowanych zawsze gości uśmiech na twarzy. Wierzcie mi, że proszenie obcej osoby o pozowanie do zdjęcia nie jest wcale takie łatwe! Trzeba na to trochę odwagi i chęci przełamania się ;-) Aczkolwiek bywają momenty, że wykonuję zdjęcia z ukrycia, lecz niestety brak mi jeszcze takich umiejętności jak np. autorowi najsłynniejszego na świecie bloga streetstylowego The Sartorialist ;-)
Jeśli jesteście ciekawi jak paradują po ulicach mieszkańcy Szkocji - zajrzyjcie koniecznie na bloga Street Fashion Aberdeen ---> SFA



środa, 7 listopada 2012

plaża w Aberdeen

Obiecałam Wam w poprzednim poście, że umieszczę zdjęcia z Aberdeen, do którego przeprowadziłam się (już!) 2 miesiące temu. Do plaży mam zaledwie 10minut na piechotę i czasem zastanawiam się czemu tak rzadko tam bywam..Być może szkocka pogoda sprawia, że nie mam ochoty wytykać nosa z domu, tylko otulić się ciepłym kocem i zastygnąć tak z kubkiem herbaty w ręku oglądając tv. A może to po prostu jesień i jej depresyjny klimat, który dopada nawet tych , którzy nazywają siebie optymistami? Bynajmniej za taką osobę się uważam..No bo zawsze może być gorzej niż jest, prawda? ;-)
Zdjęcia ze spaceru  zrobione były w październiku, kiedy jeszcze słońce docierało do Aberdeen i można było zostawiać parasolkę w domu. Plaża w Szkocji to jedna wielka przestrzeń, dużo większa niż na Półwyspie Helskim. Człowiek pojawia się tam i czuje się jak kropla w morzu..Chciałabym pewnego dnia zaopatrzyć się w profesjonalne turystyczne wdzianka i wybrać się w daleki spacer brzegiem Morza Północnego. Tak po kontemplować sobie i zastanowić się nad własną egzystencją. Jak na razie daję się wciągnąć w wir pracy i wiecznego powtarzania :"Jak ten czas szybko leci. Zanim się obejrzymy, będą już Święta". Chciałabym się choć na chwilę zatrzymać. STOP. I chyba właśnie dzisiejszy post, to taki mój przystanek między wczoraj a jutrem. Od godz. 8.00 siedzę w fotelu ubrana w piżamę. Jest mi tak beztrosko dobrze! Myślę o moim blogu, który był zawsze dla mnie bardzo ważny. To właśnie w nim skrywałam wszystko to, co siedziało mi w głowie. Nikt z rodziny nie wiedział o jego istnieniu. Zabawne? a może dziwne? Hm. Blog w dzisiejszych czasach to taki pamiętnik, który kiedyś kupowało się w sklepie papierniczym. Koniecznie na kłódkę, żeby mama lub tata nie mogli go przeczytać! Pierwszy pamiętnik zapisałam w IV klasie z podstawówki. Podczas wiosennych porządków trafił w moje ręce. Czytając te nieudolnie skonstruowane zdania oraz niezwykle naiwną treść, miałam szeroki tajemniczy uśmiech na twarzy. Zamknęłam oczy, by móc odtworzyć wydarzenia sprzed kilkunastu lat..Ahh, życie jest piękne!


kurtka -Next
spodnie, bluza - H&M
trampki - Converse
torebka - podróbka LV z Egiptu