Przyznam się bez bicia, że już daaawno nie byłam na zakupach! Mieszkam w UK już ponad dwa miesiące i wciąż śmigam z beżową ćwiekowaną torbą, którą kupiłam w Primarku w pierwszych dniach pobytu.
Stwierdzam, że jest niezawodna i ochrzciłam ją skromnie Torbą Sezonu ;-)
Czarna ćwiekowana kopertówka też została kupiona 2 miesiące temu w nadziei, że wyjdę gdzieś na miasto się wylaszczyć...Niestety aktualna praca i mój dość skomplikowany tryb życia pozwala jedynie na wyjście do kina, gdzie tak naprawdę mogłabym założyć sportowy dres...bo jak wiadomo, w kinie jest ciemno i nie widać NIC! Ostatnią moją nadzieją na "wyjściowy strój" są rodzinne święta, czyli: Imieniny, Urodziny, Święta BN i Święta WN. Najbliższe Urodziny wypadają w 25go listopada - w niedzielę - więc wykorzystałam to jako pretekst by wreszcie kupić sobie nowe łaszki! Tak naprawdę brak mi wszystkiego, bo pakując swoje życie w walizkę, miałam do dyspozycji zaledwie 15 kg, co dla kobiety nie znaczy nic więcej jak: BARDZO MAŁO MIEJSCA. Także wybór padł na bluzkę z Zary oraz spodnie z Primarka, które z początku wydawały mi się infantylnym połączeniem wszystkich trendów czyli rurki, moro, ćwieki, boczny zamek w nogawkach. Jednak zmierzyłam je z ciekawości i okazało się, że pasują jak ulał!
Także wiecie już co założę dziś do pracy...;-)
top - Zara
bag, purse, pants - Primark